niedziela, 22 czerwca 2014

Niecodzienność na ulicach miasta. Casa Batllo w Barcelonie.

Jeśli gdzieś w świecie szukać bajkowego domu, to z pewnością tutaj. Nie w paryskim Disneylandzie, nie w Sopocie, gdzie zwraca na siebie uwagę Krzywy Domek, ale właśnie tu - w Barcelonie. 



To właśnie tu, w samym sercu miasta wielki Mistrz pozstawił swoje największe, ośmielę się stwierdzić dzieło. Gabarytowo mniejsze, co prawda, niż słynna katedra de Sagrada Familia, ale... jako że ukończone, w przeciwieństwie do swojej konkurentki, z pewnością wysuwa się na prowadzenie.

Budowla wyróżnia się na tle tradycyjnych kamienic zarówno swoją kolorystyką, kształtem, jak i materiałem, którym ozdobiono fasadę. Jest niebieska, błyszcząca i tajemnicza zarazem. Gdyby przymknąć oczy, przywodzi na myśl niebieską toń morza... Taki był zresztą zamysł samego architekta. Poza tym pełno tu elementów animalistycznych, kafelki zdobiące ściany mają kojarzyć się z rybią łuską, kolumny przypominają kości zaś pofalowana struktura wygląda, jak kołysząca się tafla wody.

Antonio Gaudi, który zaprojektował fasadę budynku na początku XX wieku zamierzał stworzyć coś, co na pierwszy rzut oka wyglądałoby niecodziennie. Na życzenie właściciela, Josepa Batlló Casanovasa, zmienił zupełnie pierwotny wygląd kamienicy i nadał jej lekki, nietuzinkowy, nieco fantastyczny charakter. 








Falująca fasada, na którą składa się cała masa łuków, elementy roślinne i finezyjne balkony sprawia, że wydaje nam się, że patrzymy na coś niecodziennego. Coś, co w XXI wieku tak znacząco różni się od typowej zabudowy. Mówi się, że dach przypominać ma plecy wielkiego zwierzęcia, smoka, ale to już kwestia wyobraźni, wszak to tylko plecy... ;-) Kolorowe witraże w oknach, nieregularne kształty, kolumny i niezwykłe kształty okien wraz z ceramiczno-szklaną mozaiką pokrywającą całą ścianę tworzą kompatybilną całość, przyciągając oczy już z daleka. Niebiesko-biała kolorystyka uspokaja i nastraja pozytywnie. 










Wnętrze Casa Batllo nie ustępuje ani trochę przepysznej dekoracji zewnętrznej. Także i tu pełno symboliki, ornamentów, krzywizn i kolorów. Ogromną rolę odgrywa tu też gra światła i cienia, dlatego też dom ten jest tym bardziej niezwykły. Przebudowa klatki schodowej miała na celu nie tylko jej upiększenie i uświetnienie, ale także poprawę jej funkcjonalności. Dlatego też Gaudi zadbał o to, żeby w parze z pięknem szła praktyczność. 









 







Przestronna klatka schodowa (mieszcząca się na małym dziedzińcu, czyli wychodząca (jak to zwykle w hiszpańskiej zabudowie) na światło dzienne) potraktowana została warstwami różnych odcieni niebieskiego. I znów, zupełnie, jak w morzu, choć przy odwróceniu kolejności. Poczynając od najjaśniejszych na samym dole a kończąc na granacie na ostatnim piętrze. Zabieg ten miał  za zadanie możliwe zmaksymalizowanie dostępu promieni słonecznych do pomieszczeń na najniższych poziomach budynku. Podobnie uczyniono z oknami - największe umieszczono na samym dole, najmniejsze na gorze. Same okna wyposażono też zresztą w drewniane lufciki umożliwiające wentylację pomieszczeń, lub szczelne zamknięcie, w razie chłodu. Na środku klatki schodowej zamontowano przeszkloną windę, która działa do dziś! Wszystko razem wygląda wyjątkowo i niesamowicie, więc choć wstęp nie należy do najtańszych, ba! nie należy nawet do rozsądnych cenowo (ok. 20 euro), to jednak warto się skusić i zajrzeć do środka. 














10 komentarzy:

  1. To my tyle zdjęć cudnych narobili? ;)
    Aga

    OdpowiedzUsuń
  2. My? :P Przez to, że robiłam zdjęcia, nie zdążyłam odsłuchać wszystkiego w tej przewodnikowej słuchawce, bo musiałam Cię gonić :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Wchodzę sobie na bloga "z plecakiem w świat", a tu torba! NO SERIO? :D
    Uwielbiam takie posty. Pędzę zatem przeglądać dalej Twojego bloga i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. dawno mnie u Ciebie nie było :) widziałam ten budynek tylko z zewnątrz, robi wrażenie! Gaudi jest niesamowity

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj, bo i mnie dawno nie było :P ani u siebie, ani nigdzie indziej w blogosferze. Ale! postaram się nadrobić zaległości. Mam materiał na nowe notki, więc nic, tylko pisać :P O ile uda mi się oderwać od Wiedźmina2 :P

      Usuń
  5. woow, chciałabym to zobaczyć na żywo :)

    OdpowiedzUsuń
  6. uwielbiam ;] widziałam.
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Wygląda bajkowo! Absolutny must-see Barcelony :)

    OdpowiedzUsuń
  8. kochana Laveno, dziękuję Ci bardzo za artykuł o Włochach (wiedziałam, ze doszukam się czegoś o owłosieniu!) i za zaimki dzierżawcze, edytowałam już tekst :)
    mój kolega Słowak ma koszulkę właśnie "I speak Slovak, what's your superpower?" :)

    OdpowiedzUsuń