czwartek, 16 października 2014

CO ŁĄCZY KORZEŃ MANDRAGORY, BOBRA I LAUDANUM? – czyli Kraków przez pryzmat społeczeństwa. Cz. II


Kontynuując notkę z przed kilku dni...  




BEZOARY, TŁUSZCZ LUDZKI I MUMIA PRAWDZIWA...


Zwiedzając, nie można pominąć ekspozycji samych ówczesnych „lekarstw”. Znajdziemy tu: posiadający magiczne właściwości i służący, jako talizman osławiony bezoar (przez lata ceniony jako uniwersalna i bardzo skuteczna odtrutka) czy też porcję teriaku  w oryginalnym XVII-wiecznym opakowaniu (wraz z całą masą innych składników takich, jak np. cynamon, imbir, dziurawiec, miód, mięso żmii, ziemia z Lemnos czy opium stanowił bardzo cenione panaceum na wszelkie bóle i dolegliwości związane z wątrobą czy zatruciami). Zaraz obok nich leży tajemnicze naczynie z kontrowersyjnym napisem Axungia hominis", który znaczy nic innego, jak „tłuszcz ludzki”! Są też kawałki „Mumii prawdziwej”,  czy… róg jednorożca (sproszkowanego używano, jako antidotum na różnorakie zatrucia), który jednak w świetle dzisiejszej wiedzy okaże się jedynie skromnym zębem narwala… 




...CONTRA: WSZECHMOCNA MANDRAGORA


Obok wielobarwnego wyboru egzotycznych much, karaluchów, minerałów i roztartych na miazgę substancji, uwagę przyciąga mityczna mandragora, leżąca skromnie w jednej z gablot. 
Jest to przedmiot tym cenniejszy, że wg przekazów historycznych był jednym z najbardziej pożądanych przez ludzi średniowiecza i nowożytności. Pożądanym i zarazem bardzo trudno dostępnym. Dlaczego? Otóż, wyobraźmy sobie epokę, w której ludność wierzy w magiczną moc przedmiotów, w ich uzdrawiające możliwości oraz w fakt, że mogą one przysparzać w życiu szczęścia i wszelkiej pomyślności… Do tego dodajmy, że owa ludność znajduje się u progu rozwoju cywilizacji, z jakim mamy dziś do czynienia. Umieralność jest ogromna, większość żyje bardzo skromnie i dużo krócej, niż my dzisiaj. Tymczasem korzeń mandragory jawi się, jako rozwiązanie na WSZYSTKO. 
Korzeń, który do złudzenia przypominał ciało ludzkie, uznawany był za bezcenny talizman, posiadający szczególne właściwości. Podobno miał przywracać zdrowie, a nawet otwierać zamki, czy wskazywać miejsce ukrytych bogactw. Jednym słowem - sam w sobie stanowił pewnego rodzaju skarb. Jednakże – samo posiadanie, czy używanie tej rośliny nie należało do bezpiecznych – bezpośrednio kojarzono je z czarami, zaś samych czarowników, czy raczej – czarownice – karano śmiercią. 



Zgoła bardziej interesującym jest sam domniemany sposób pozyskania owego tajemniczego skarbu. Wieść głosi, że roślina wyrasta z nasienia powieszonego mężczyzny… (cóż, wszystko, co miało jakikolwiek związek z wisielcami – w średniowieczu zyskiwało na wartości…) Skoro tak, należy więc szukać jej przy szubienicach, poza miastem, najlepiej w środku nocy. Samo odszukanie nie gwarantuje jednak sukcesu! Proces wyrywania jest dużo bardziej złożony i niebezpieczny, żeby więc nie zginąć od niesamowitego wrzasku i przekleństw rzucanych przez ową mandragorę, należy skorzystać z pomocy wygłodniałego psa, który podążając za kawałkiem mięsa – wydostanie ją z ziemi, podczas gdy człowiek zatykając uszy, będzie mógł zagłuszać krzyki dęciem w trąbę. Tak…, ale ścisłe zastosowanie się do tych wskazówek podobno gwarantowało sukces. 

 Ibn Butlan, Tacuinum sanitatis



DO BOBRA PO RATUNEK.


O ile Mandragora chroniła przed nieszczęściami i zapewniała pomyślność, o tyle do pielęgnacji ciała nadawała się nie najlepiej. Trzeba było rozejrzeć się za czymś innym. 

Wiele było w historii niecodziennych pomysłów na zachowanie zdrowia, urody czy formy seksualnej. Do najbardziej cenionych specyfików należało np. tzw. castoreum– wydzielina z narządów rozrodczychbobrów (!). Jako, że same zwierzęta były pod specjalną opieką i władaniem władców, lub szlachty – stanowiły same w sobie dużą wartość rynkową. Ich cudowne właściwości medyczne czy też raczej – pogłoski o nich – spowodowały ogromne przerzedzenie gatunku i doprowadziły do ograniczenia liczby tych zwierząt dzisiaj. 
Jaki był powód tak wielkiego zapotrzebowania? Wg ówczesnych medyków „castoreum”  leczyło m.in. choroby uszu, bóle głowy, wątroby i zębów, melancholie, bezsenność, słaby wzrok, zaburzenia miesiączkowe i inne choroby kobiece. Dowodem ogromnej popularności polowań na bobry właśnie w celu zdobycia tego specyfiku były opowieści o tym, jakoby rzekomo zwierzęta te na widok myśliwych "same pozbawiały się stroju i uciekały". (Co ciekawe, do jeszcze większego przetrzebienia populacji przyczynił się pogląd, jakoby bóbr, jako zwierzę wodne, był… pewnego rodzaju rybą (!), a co za tym idzie – mógł gościć na stołach podczas licznych w tamtych czasach postów.)



NOWOCZESNYM LUDZIOM - LAUDANUM.


Z biegiem czasu pozostawiono bobry w spokoju, zaś remedium na wszystko – bez względu na wiek – stało się laudanum – mieszanka opium z alkoholem (z wódką – dla mężczyzn, z winem – dla kobiet, alkoholowa wersja posłodzona – dla dzieci). Stosowano ją bardzo często (przez około 250 lat) na problemy z migrenami, nerwowość, dolegliwości podczas podróży, bezsenność i wiele, wiele innych.


To tylko niektóre z całej masy ciekawostek, jeśli chcecie na własne oczy przekonać się, jak wyglądała medycyna „od kuchni”, a także poznać wiele innych sposobów na powrót do zdrowia – pójdźmy tam koniecznie.

3 komentarze:

  1. bezoar, mandragora, mój świat :D przypomina mi się Harry Potter :p
    co do ciekawostki o bobrach, zacnie, nie słyszałam o tym wcześniej :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Fuj, karaluchy! Największe zło świata :). A mandragora doczekała się wielu legend...

    OdpowiedzUsuń
  3. szczerze mowiac to jest to jedno z lepszych muzeow w jakich bylem.

    Kiedy kolejna notka:>:P

    W.

    OdpowiedzUsuń